sobota, 6 lipca 2013

Rozdział 2.

Miłość i niena­wiść są 

dwo­ma ob­licza­mi 

te­go samego



Draco wcześnie rano zszedł na śniadanie. Mijał grupki uczniów patrzące za niego adekwatnie do wieku płci i domu z nienawiścią (Gryfoni) uwielbieniem (większość dziewczyn)chęcią natychmiastowego wciągnięcia go do najbliższego składzika na miotły hmmm wszystkie dziewczyny stwierdził z sarkastycznym uśmiechem.Przy stole Slytherinu spotkał Blaise'a ,który w doskonałym humorze jadł owsiankę i przeglądał Proroka Codziennego.Draco nalał sobie kawy i nałożył stojącą najbliżej owsiankę.Zlustrował salę wzrokiem.Nic się tu nie zmieniło.

-Gdzie byłeś wczoraj?-spytał przenosząc uwagę na swojego przyjaciela.
Blaise zmieszał się lekko
-U takiej jednej laski ,a ty?
I tu go miał...
-Poszedłem się przejść,Diable - odparł Draco starając się brzmieć jak najbardziej nonszalancko.
-Tak jasne,a ja jestem dzieckiem Snape'a,Smoku.
-Więc pozdrów tatę,do zobaczenia na zielarstwie.

Mówiąc to książe Slytherinu wstał i z godnością wyszedł z sali po drodze zwijając jabłko z rąk jednej Krukonki, która zaczerwieniła się gwałtownie.

Rano pierwszą lekcją było zielarstwo.
Przesadzali mandragory w trójkach.Nie trzeba chyba wspominać kogo w parze miała Hermiona? Po lekcji zmęczeni  i umazani błotem musieli się szybko umyć i iść na lekcję transmutacji.W klasie czekała już na nich McGonnagal. Spięta i wymagająca jak zawsze.
Musieli sprawić,żeby ślimak zniknął było to powtórzenie z piątej klasy.Hermiona po lekcji wyszła z klasy zadowolona z siebie. Zarobiła dziesięć punktów dla Gryfonów.Siedziała w Pokoju Wspólnym,była lekko nieprzytomna ponieważ wciągnęła ją książka, którą poleciła jej pani Pince,dopiero głos Rona przywołał ją do rzeczywistości.
-Miona przyjdziesz na trening Quiditcha? Harry skompletował drużynę w pociągu.
-W pociągu?-zdziwiła się-Oh no dobrze Ron- swoją zgodę poparła uśmiechem od którego Ronald zaczerwienił się lekko.
-Super - ucieszył się Harry-widzimy się na historii magii

Historia magii to najnudniejszy przedmiot w Hogwarcie nauczał go prof Cuthbert Binns.Jest duchem kiedyś znaleziono go nieżywego przed kominkiem,ale jego plan zajęć się nie zmienił.Odczytywał notatki monotonnym głosem tak ,że po pięciu minutach klasa popadała w senne otępienie.Jedna osoba(a właściwie dwie osoby ale nikt sobie z tego nie zdawał sprawy),która opierała się temu głosowi była Hermiona.
Ta lekcja nie różniła się od innych-była tak samo nudna.Hermiona usiadła przy stole gryfonów nałożyła sobie zapiekankę z wołowiną,a po chwili obok niej usiadła Ginny
-Ginny?
-Hm?
-Dlaczego Blaise się na ciebie patrzy?
-Co?! -krzyknęła tak głośno że Nevillowi wypadła z ręki łyżeczka,z głośnym brzękiem spadając na podłogę.
Ginny nie zwracała na nich uwagi i faktycznie patrzył na nią.Mrugnął do niej szelmowsko ,a ona go odwzajemniła.Nieznacznie wskazał jej głową na wyjście z Wielkiej Sali skinęła głową.Najpierw wstał on klepnął Dracona w ramię
-Idę smoku mam randkę z przeznaczeniem-blondyn skinął głową
-Kiedy doszedł do drzwi ruda też wstała
-Idę Herm jeszcze się eee nie spakowałam
-Yhm

Szła za nim korytarzem aż do wyjścia.Na błoniach zrównała się z nim.Wziął ją za rękę co wywołało rumieniec na jej policzkach.
-To jak kiedy zaczynamy nasz plan? - Spytała dziewczyna
-Akcję Dramione czas zacząć.

Pansy Parkinson weszła do swojego dormitorium.Znów będę musiała dzielić dormitorium z tą Greengrass.Tak, panna Parkinson zmieniła się w przeciągu tych wakacji.Przede wszystkim wygląd. Malowała się delikatnie i wyglądała naturalnie.Zaczęła się normalnie ubierać jak zwyczajna nastolatka.(strój Pansy http://www.ubiore.pl/style/136505/ )Dała sobie spokój z Draconem.Robiła to tylko przez chore ambicje rodziców ale teraz im się postawiła.

Spodobał się jej pewien chłopak z wrogiego domu ale czy to ma jakieś znaczenie?Czy nie warto by było powrócić do dawnej przyjaźni tych dwóch domów?Czym on się różnią?Tak samo męczą się na egzaminach może czytają te same książki,kibicują tym samym drużynom,mają podobne zainteresowania.

Postanowiła w tym roku wyjść poza kręgi znajomych ze Slytherinu.Wzięła torbę z książkami i poszła na obiad nie będzie siedzieć z Astorią ,której ciągłe gadanie o Draco i o tym jak go zdobyć zaczynało ją wkurzać. To już nie była ta sama uległa i potulna osoba bez własnego zdania.Teraz to wszystko nadrabiała.Na śniadaniu 3 razy przyłapała Notta na ukradkowych spojrzeniach na nią.

Podczas obiadu usiadł obok niej i co chwilę pytał czy nie podać jej czegoś jednym słowem nieźle go trafiło.Było po niej widać ,że jest z tego zadowolona ale to jeszcze nie był ten jedyny.Chyba jej jako jedynej nie umknęło to ,że Diabeł i Ruda wyszli z Wielkiej Sali.Kiedy zobaczyła ,że Hermiona Granger wstaje od stołu ruszyła ku drzwiom.




~Rozdział późno ale jest pozdrawiam tych ,którzy czytają :* Czarna~

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz