Na moim łóżku siedział Blaise Zabini we własnej osobie,jego wzrok padł na gitarę którą niosłam. Patrzymy na siebie w milczeniu ,w końcu on się odzywa
-To jego gitara-bardziej stwierdza niż pyta wykonując ruch brodą w kierunku ściskanego przeze mnie instrumentu.
-Tak,zostawił ją- mówię jak echo ,potwierdzające tylko oczywiste.
-Wątpię żeby miał zamiar grać dla ....-Ślizgon nagle urywa ,a w jego oczach widzę zmieszanie-po prostu wątpię ,że mu się przyda-udaje mu się wybrnąć tą pozbawioną - istotnych dla mnie-informacji wypowiedzią.
-Nie możesz czy nie chcesz mi powiedzieć gdzie on jest ? - pytam nagle ,a pytanie to zawisa między nami .
W powietrzu można niemal było wyczuć zbierające się napięcie.
-Ja...on zabronił mi mówić cokolwiek-odpowiada wreszcie. Prawda okazuje się bolesna , a więc on chce przede mną uciec.
-Nie powinnam pytać-mówię pustym głosem. Diabeł chyba coś zauważa,widzę krótki błysk w jego oczach
-To nie tak ,że on nie chce ci tego powiedzieć tylko na razie lepiej żebyś nie wiedziała. Kiedyś się dowiesz ale to kwestia miesięcy może tygodni. Nie mogę ci niczego obiecać.
Jestem zaskoczona . Sądziłam ,że to będzie milczenie na wieki, tajemnica po grób itd ,a tu proszę ! Kolejna niespodzianka .
-Dziękuję Diable - mówi Herm skruszona ,że tak szybko osądziła Dracona. Wtedy nie wytrzymuje . Żal i poczucie winy znajduje ujście, Ślizgon przytula ją ,a jej plecy wstrząsa płacz. Płacze ,bo nie ma z nią Draco. Płacze ,bo widzi szczęście innych. Płacze ,bo nie ma już kontroli. Płacze ,bo ma dość bezsilności.Pierwszy raz płacze za tymi którzy odeszli aż wreszcie powoli wszystko ustaje. Dziewczyna z wolna się uspokaja ,nie ma już łez które mogłaby wypłakiwać. Dzienny limit wyczerpany myśli gorzko ocierając łzy rękawem
-Zamoczyłam ci koszule -mówi nie wiedząc jak się zachować. Od razu wraca do bycia Hermioną ,która jest silna i radzi sobie z duchami przeszłości sama.
-Bez sensu - prycha jej towarzysz i nagle oboje zaczynają się śmiać
-Pójdę już -mówi chłopak wstając- obiecałem Ginny ,że do niej wpadnę.
-Jasne nie ma sprawy już i tak dość zrobiłeś. Dziękuję.
-Nie ma sprawy, chętnie użyczam pięknym kobietom moich koszul i mojego czasu gdy potrzebują się wypłakać na czyimś ramieniu. A jeśli ten ktoś jest tak przystojny jak ja to jest to tylko sama przyjemność z korzyściami dla obu stron- mruga do niej porozumiewawczo
-Zabini...-rzuca jeszcze Gryfonka zatrzymując go-jeśli złamiesz Ginny serce będziesz długo tego żałować leżąc w Mungu-rzuca beztrosko za to Ślizgon stoi oniemiały .
-Mam na ciebie zły wpływ -stwierdza wreszcie jakby to było obecnie jego największym powodem do dumy.
Dziewczynie nie pozostaje nic innego jak rzucenie w cwanego żartownisia poduszką. Jednak on wskakuje na miotłę ,a jej broń spada w dół. Zabini nurkuje łapie ją po czym zawisa nad panią Prefekt i rozrywa poduszkę. Hermiona śmieje się kiedy pierze opada na nią wirując w powietrzu. Odmachuje Diabłowi który odlatuje.Dziewczyna opiera się o balustradę ,zamyka oczy wsłuchując się w szum drzew.
Patrząc w górę widzi testrale szybujące na tle wieczornego nieba . Jeden z nich odłącza się od stada i zniża lot.Dopiero kiedy zniża lot Hermiona zauważa ,że to hipogryf . Granger cofa się gwałtownie gdy zwierzę ląduje na balkonie ze stukiem kopyt. Gryfonka nie wie co zrobić.Co go tu przywołało? Stworzenie położyło się przed nią raz po raz wykręcając do niej szyję żeby na nią spojrzeć. Wyraźnie czekało żeby go dosiadła jednak ona cofnęła się jeszcze bliżej wejścia do pokoju. Zwierzę chyba zrozumiało odmowę ,bo wstało z gracją i wzbiło się w powietrze silnymi ruchami skrzydeł powodując podmuch wiatru. Dziewczyna wróciła do pokoju . To było dziwne hipogryfy nie mieszkały w Hogwarcie odkąd mieli lekcje z Hagridem w trzeciej klasie.
Kręcąc głową ubrała swoją ulubioną piżamę i położyła się do łóżka. Odetchnęła głęboko ,okryła się szczelniej kołdrą i przymknęła powieki próbując odpłynąć do krainy snów. Długo nie mogła zasnąć aż wreszcie wstała i wyjęła z kufra Draco jedną z jego nienagannie złożonych , czystych koszul . Położyła się na łóżku wtulając nos w koszule . Po kilku chwilach opadła w ramiona Morfeusza .
Do drzwi jej pokoju rozległo się głośne pukanie. Dziewczyna wstała z łóżka i wyszła z pokoju. Kiedy popatrzyła dookoła nie była w stanie powiedzieć gdzie się znajduje. Tu miał być salon...przecież przyszła tu ze swojego pokoju. Odwróciła się ,tam gdzie powinny być drzwi wznosiło się ogrodzenie z bluszczu,auta przejeżdżały ulicą ochlapując ją wodą z kałuż.Deszcz padał obficie zamieniając jej ubrania w mokrą szmatę przylegającą do ciała ,a włosy w wijące się strąki..Zmrużyła oczy ,żeby zobaczyć cokolwiek , po drugiej stronie ulicy stała zakapturzona postać. Nie mogła rozpoznać kto tam stoi dopóki owa osoba nie zdjęła kaptura.Draco? Z wrażenia oparła się o żywopłot. Chłopak stał przed starym domem nie odznaczającym się praktycznie niczym na tle innych domów.
-Draco ! -Hermiona wykrzyczała jego imię licząc ,że Malfoy sie odwróci. Zero reakcji.Spróbowała jeszcze kilka razy jednak jej wołanie do niego nie docierało ,jakby dzieliła ich gruba szyba . Nie słyszy mnie uświadomiła sobie ,nie mogła robić nic poza patrzeniem. Ślizgon wyglądał jakby się przed czymś wahał, w końcu sięgnął po klamkę w bramie i przeszedł za ogrodzenie znikając w środku. A gdyby wbiegła tam i wyciągnęła stamtąd ? Wszystko było lepsze od czekania. Pobiegła prosto przed siebie kiedy usłyszała ogłuszający pisk opon i klakson. Odwróciła się ....prosto na nią jechało rozpędzone auto. Zginę przemknęło jej przez myśl. Poderwała się do pozycji siedzącej rozglądając się nieprzytomnie i zamarła. Na jej łóżku siedział Draco. Szybko zapaliła lampkę nocną ale kiedy się odwróciła jego nie było. Opadła na poduszki przecierając oczy , to tylko głupi sen , głupi sen
******
Spała. Jeśli dobrze widział wtulała się w jedną z jego koszul. Na ten widok uśmiechnął się delikatnie. Usiadł koło jej łóżka patrząc na nią kiedy poruszyła się przez sen. Wołała go ,najpierw głośno , a potem coraz ciszej ze zrezygnowaniem. Usiadł na łóżku.Nagle zaczęła się niespokojnie rzucać przez sen i niespodziewanie usiadła na łóżku otwierając oczy.Draco nie zdążył zareagować kiedy jej oczy napotkały jego wzrok.Na jej twarzy radość zmieszała się z niedowierzaniem.Wystarczyła mu sekunda w której się odwróciła się w stronę lampy by zniknąć.Nie powinien tak ryzykować. Jesteś słaby Malfoy zbeształ się w myślach ale nie potrafił żałować.
***
Promienie ciepłego słońca odbijały się w okiennicach i w spokojnej tafli jeziora. Słońce dopiero wychodziła zza drzew Zakazanego Lasu przedzierając się przez liście.Niebo było bezchmurne. Ptaki śpiewały ciesząc sie wiosną w pełni.. Wzgórza wokół Hogwartu mieniły się wieloma kolorami opromienione przez wschodzące słońce. Gra kolorów zapierała dech w piersiach . Wraz z nowym dniem narodziło się nowe postanowienie. Gryfonka postanowiła być silną. Skoro mogła na to patrzeć ,skoro udało jej się przeżyć piekło należał się jej teraz kawałek nieba. Nigdy nie potrafiła tego docenić ale teraz gdy stała na balkonie nowa nadzieja napełniła jej serce. Nowy dzień oznaczał nowy początek.Nie mogła podejrzewać ,że to samo zjawisko obserwuje Draco...Chłopak stał na Wieży Astronomicznej patrząc w dół. Jeśli jego plan dziś się powiedzie będzie mógł odejść ze spokojem. Mimo to nadal odczuwał wyrzuty sumienia, jeśli to nie był dobry pomysł ?Blask kolejnego dnia nie zwiastował dla niego niczego dobrego,kolejne decyzje i wybory . Stał na wieży dręczony wyrzutami sumienia.A gdyby teraz ktoś popatrzył na wieże zobaczyłby wysoką postać oświetloną blaskiem wschodzącego słońca.
Gdzieś tam za murami cały zamek budził się do życia. Zaspani uczniowie zmierzali na późniejsze śniadanie w Wielkiej Sali ciesząc się ładną pogodą i wolnym weekendem.Hermiona juz tam siedziała czekając na Ginny która już dawno powinna tu być.Gryfonka niecierpliwiła się , ciekawość mieszała się z zaniepokojeniem. Co jeśli oni wydali małą fortunę na sukienkę którą ubierze prawdopodobnie jeden raz ? Miała nadzieję ,że nie ma racji ale prawdopodobieństwo wydawało jej się minimalne.
Gdzieś tam za murami cały zamek budził się do życia. Zaspani uczniowie zmierzali na późniejsze śniadanie w Wielkiej Sali ciesząc się ładną pogodą i wolnym weekendem.Hermiona juz tam siedziała czekając na Ginny która już dawno powinna tu być.Gryfonka niecierpliwiła się , ciekawość mieszała się z zaniepokojeniem. Co jeśli oni wydali małą fortunę na sukienkę którą ubierze prawdopodobnie jeden raz ? Miała nadzieję ,że nie ma racji ale prawdopodobieństwo wydawało jej się minimalne.
Jeej DZIĘKUJĘ ZA DEDYKACJĘ :* Rozdział świetny, jak zawsze :)) Nie mogę się doczekać następnego :D Weny życzę :*
OdpowiedzUsuńŚwietny
OdpowiedzUsuń