-Masz jakieś plany na wieczór?
Uniosłam jedną brew,zastanawiając się jakiej odpowiedzi będę żałować bardziej.
-Niczego nie planowałam-odpowiadam starając się nie tracić nic z pewności siebie.Najwidoczniej nie wyglądam na umęczoną wystarczająco,żeby nie dostawać...dziwnych propozycji? Padnie jakaś propozycja?
-W sąsiednim mieście jest nowa dyskoteka.W soboty nie wychodzi się stamtąd wcześniej niż o piątej nad ranem. Muszę jeszcze zamknąć tutaj i brame za sklepem.Mogłabyś się przebrać...To znaczy nie musisz!-wykrzykuje,gdy zdaje sobie sprawę z brzmienia swoich słów-Ja tylko..w sensie rozumiesz,lepiej by było-robi nieokreślony gest ręką,patrząc znacząco na siebie,a potem na mnie.
-Rozumiem.Dziesięć minut?
-Nie śpiesz się-uspokaja z szerokim uśmiechem dzwoniąc trzymanymi w ręce kluczami.
Czuję się jak nastolatka przeszukując szafę mojej matki.Większość rzeczy jest dla mnie zbyt,zbyt obcisła,zbyt wydekoltowana.W końcu w ręce wpada mi bluzka bez pleców z koronkowymi rękawami. Przykładam ją do siebie,niepewna. Zapewne wahałabym się dłużej,ale zegarek wiszący naprzeciwko cały czas mnie pogania. Z bordowymi spodniami nie wygląda to źle. Wyćwiczoną ręką maluje dwie cienkie kreski na powiekach,mocno podkreślam usta ciemnobordową szminką.Trochę tuszu,który skutecznie skleja mi rzęsy i kończy mi się czas.Wypadam z domu upychając portfel i kosmetyki na dnie torebki.Dziewczyna już czeka.Oldschoolowy niebieski garbus sprawia wrażenie solidnego pojazdu,ale co ja wiem na ten temat? Grunt,że przy wsiadaniu nie odpada żadna z części karoserii.
-Tanya-przedstawia się.Ściskam wyciągniętą dłoń,zastanawiając się co powiedzieć.
-Edith
W odpowiedzi dostaje zdawkowe kiwnięcie głową,bo właśnie prawie wjeżdżamy w tył potężnego pickupa.
Czy zaczynam mieć złe przeczucia? Raczej nie.Mimo wszystko zdążyła wyhamować na czas.
-Jesteś stąd?-pada nieoczekiwane pytanie,ale w tej sytuacji chyba każde pytanie jest ,,nieoczekiwane"
-Tak,wychowywałam się tutaj
-Mieszkam tu od miesiąca-Tanya reważuje sie częścią swojej histori kiedy dochodzi do wniosku,że nie powiem nic więcej
-Widywałam cię w sklepie.Wróciłam tu dwa miesiące temu,w grudniu.Gdzie tak właściwie jedziemy? -pytam, zdając sobie sprawę,że rozmowa o powrotach to nie jest dobry pomysł.Czy ja w ogólę nadaje się do normalnej rozmowy?
Dziewczyna podaje nazwe ulicy,a w głowie niemal od razu wyświetlają mi się wszystkie możliwe trasy
-Skręć w prawo,tędy jest szybciej-przekonuje,kiedy tylko mijamy piekarnie z wielkim,różowym donutem w karnawałowej czapce na wystawie.Chwilę sie waha ale ostatecznie skręca zgodnie z moimi wskazówkami,przez co dłużej stoimy w kolejce przed dyskoteką,niż dojeżdżamy na miejsce.
Klub z zewnątrz nie robi zbyt dużego wrażenia,budynek trząsący się od muzki.Kiedy przy wejściu okazuje się,że cena jest niemal dwukrotnie wyższa o mało nie rezygnuję.Do wnętrza prowadzi słabo oświetlony korytarz rozchodzący się w trzy strony.Przechodzimy do sali na piętrze,światła i lasery drażnią mnie do tego stopnia,że przymykam oczy i zaczynam kołysać sie w takt muzyki.Nie wiem czy Tanya jest ze mną,po prostu tańczę dopóki ktoś nie klepie mnie w ramię.Z jej gestów wnioskuję,że chce iść do baru,dlatego przepychamy się przez tłum tańczących.Opadamy na krzesła barowe i obie zamawiamy cherry coke.
Nie mogę nie zwrócić uwagi na kilku patrzących na nas chłopaków.Czekam na piosenkę dla siebie,ale wypycham na parkiet moją...koleżankę,gdy tylko nadarza się okazja.Przekrzykuje hałas,żeby dowiedzieć się od barmanki,gdzie znajdę łazienkę.
Nie wiem który to już raz ponownie dopadam muszli,ale za każdym razem,gdy próbuje wstać,żołądek zwija mi się w boleśnie ściśnięty słupeł.Najpierw kilka kolejek z okazji weekendu,kilka z okazji ponownego spotkania,za ponowne spotkanie,za laski,które złamały nam serca...To chyba już połowa powodów dla których piliśmy? Mówię piliśmy więc pewnie zastanawiacie się gdzie reszta? Żadna z kabin obok nie jest zajęta.Może chodzi o to,że nie jadłem od rana albo o to,że nie przepijałem kolejnych kieliszków.Żeby teraz widział mnie jakiś przyszły pacjent.... Ostatecznie siłą woli podnosze się powoli.Opieram sie o zlew,przemywam twarz chłodną wodą.Gdy jestem prawie pewny,że mogę wyjść kieruje się do drzwi i wreszcie wychodze.Przebiega mnie zimny dreszcz i prawie jestem w stanie poczuć jak włoski na karku stają dęba.
Nie zmieniam pozycji dopóki drzwi do damskiej toalety nie zatrzaskują się za tajemniczą dziewczyną.Dziewczyną,która wygląda jak Jane.Za dużo wypiłem?To na pewno.Od wypadku nie miałem aż tak wyraźnych halucynacji.Nie miałem ich w ogóle.Zdaję sobie sprawę z faktu,że stoję jak wmurowany przed damską toaletą,dlatego wracam na rozstaj korytarzy. Nie ma szans,żebym nie zauważył jej na dole.Powoli,wciąż czując efekty nieumiarkowania,wchodze po schodach na górny poziom.Krzywię się słysząc muzykę,którą tu grają.Jej duch utknął na sali z piosenkami z lat 90-tych i 80-tych?
Duchy nie istnieją besztam się w myślach przebijając się w kierunku stolików na końcu sali.Jeżeli zajmę miejsce z widokiem na wejście nie powinienem przegapić dziwnej dziewczyny.Właściwie sam nie wiem po co tu zostałem. Chciałem udowodnić sobie,że nie zwariowałem? Właśnie teraz,gdy prawie dochodziłem już do siebie zaczynam mieć zwidy.Denerwuje się coraz bardziej,a kelnerka,która chwilowo zasłania mi widok nie pomaga.Za jej plecami widzę fragment koronkowej bluzki i bordowych spodni.Podnoszę i próbuję zobaczyć w którym kierunku się uda.Musze podejść bliżej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz