piątek, 13 marca 2015

Miniaturka III cz.2

Teraz czekał na listę od Pottera. Gryfonka usiadła na fotelu, rzecz jasna z książką,jakby stanowiła jej część. Akurat to w niej rozumiał, sam lubił czytać,ale miał też inne hobby.Patrząc na nią czuł...satysfakcję,cokolwiek robił nie wiedząc o tym dobrze było widzieć Granger bardziej podobną do tej dawnej. Potter w niego wierzył,POTTER. A on nie wiedział co ma robić. Całkiem nagle wpadł na pomysł o tej podróży chociaż nie wiedział czy to pomoże.


-Zaczniemy od Hogwartu - powiedział do niej wkładając ich ubrania do sportowej torby.


Przyzwyczaił się że on mówi, ona nie reaguje,ale przysiągłby,że słucha. Tym razem nie czekała tylko podeszła do niego i wsunęła dłoń w jego rękę rzucając mu krótkie spojrzenia jakby z wyczekiwaniem oczekując na podróż. Poprawił torbę na ramieniu i deportował się pod bramy Hogwartu. Wszystko tak jak pamiętał,ile razy próbował przemycić coś za te żelazne stalowe pręty otoczone zaklęciami ochronnymi. Zerknął na dziewczynę pewnie gdyby nie...doznała wstrząsu, mogłaby mu wyrecytować wszystkie te zaklęcia. Parsknął ściągając tym na siebie jej uwagę. Odchrząknął i puścił jej dłoń. Słońce świeciło jasno grzejąc mu kark i to na nie zrzucił winę za opanowujące go gorąco. Przyłożył różdżkę do zamka w bramie.


-Draco Malfoy i Hermiona Granger z wizytą do Minerwy McGonnagall.


Po kilku sekundach brama otwarła się bezszelestnie,a oni weszli do środka. Do zamku prowadziła ścieżka. Wkroczyli na nią, ale nie przeszli kilku kroków, a zorientował się,że zostali przeniesieni. Zamiast otaczających ich drzew mieli przed sobą otwarte drzwi zamku z Minerwą w progu.


-A więc to naprawdę ty

-Mi też miło panią widzieć pani profesor - powiedział czując się niemal jak w pierwszym dniu szkoły,kiedy to obrzuciła go tym samym spojrzeniem i niemal widział jak wpada do szufladki MALFOY. Wyglądała całkiem...nieźle jak na 70 letnią kobietę. Ruszyła przodem,powiewając fałdami płaszcza, kiedy raźnym krokiem przemierzała niezmienione korytarze. Wszystko było jak dawniej. Zauważył,że szkoła ma więcej uczniów


-Wymiana uczniowska -rzuciła Minerwa-z innych szkół-dorzuciła widząc jego spojrzenie. Panna Granger na pewno miałaby dużo do powiedzenia w tym względzie


-Oczywiście,gdyby tylko mówiła - odparował zirytowany jej protekcjonalnym tonem. Widział, że udało mu się ją zdziwić.

-Może jednak nie tutaj - powiedziała tylko wskazując uczniów.


Klan wiewiórek wpatrywał się w nich,zapewne dzięki ojcu dobrze wiedzą kim jestem pomyślał arystokrata z krzywym uśmiechem. MacGonnagall zniknęła na chwilę w pokoju nauczycielskim. Przypomniał sobie o Granger,stała tuż obok niego. Zastygła prawie całkiem nieruchomo pewnie czując się nieswojo w tym tłumie,mógł sobie wyobrazić co ten rozgardiasz jej przypomina.


-Co jej jest ?-odezwał się jakiś głos mniej więcej na wysokości jego kolan. Popatrzył w dół na około trzyletniego chłopca, mimo że to tylko dziecko Granger zesztywniała.


-Jest chora - zdecydował po chwili wahania,nie wiedząc co powiedzieć i w ogóle,skąd u diabła wzięło się tu to dziecko ? Dzieciak spontanicznie uścisnął dłoń Gryfonki.Na szczęście nie zareagowała


-Ja też byłem chory,na plamy na twarzy-miał poważną minę biorąc swoją chorobę za coś strasznego

-Edwardzie Lupin ! -huknęła za nim Minerwa aż wszyscy podskoczyli-To,że możesz nas odwiedzać nie znaczy,że możesz snuć się wszędzie sam. Jak uciekłeś z Hogsmeade ?! Pani Pomfrey niech go pani dostarczy z powrotem. Panie Malfoy, proszę za mną- powiedziała ruszając z miejsca.


Co miał robić ? Nie puszczając ręki dziewczyny podążył schodami za panią dyrektor. Wieże Astronomiczną Pokój życzeń może pan zobaczyć dziś w Wielkiej Sali zjecie obiad przy stole nauczycielskim..?


-Nie dziękuje zjemy przy stole Slytherinu-zdecydował chłopak


-Oczywiście,co do reszty zamku proszę chodzić gdziekolwiek. Chcę,żeby Hermiona wyzdrowiała. Zajmiecie dawne mieszkanie Sybilli

-Kim był tamten chłopak ?

-Syn Remusa Lupina i Tonks

-Mieszka w Hogsmeade?

-W Domu dla sierót ,jest bardzo inteligentny i ciekawski.


Draco pokiwał głową na te słowa. Popatrzył jeszcze raz na gabinet,który tak się zmienił. Dawniej pełen dziś niemal całkiem pusty,surowy. Obrazy biurko szafa i kilka innych niezbędnych rzeczy nic fascynującego tak jak wtedy kiedy żył Dumbledore. Pożegnał się zmuszając dziewczynę do ukłonu. -Tu dam twoje ubrania,weź prysznic pierwsza. Musimy się pojawić na kolacji-poczekał aż zniknie w środku i opadł na łóżko.Mieszkanie składało się z kuchni połączonej z salonem łazienki oraz sypialni z dwoma łóżkami. Dzięki Bogu. Chociaż McSpięta i Poważna pewnie nawet nie pomyślałaby o dwuosobowym. Ściany miały uspokajający oliwkowo zielony kolor i brązowe panele. Podskoczył kiedy nagle z łazienki wyłoniła się jego pacjentka. Skrzywił się lekko widząc jak granatowa bluzka podkreśla jej bladą twarz. Jak śmierć na chorągwi przemknęło mu przez myśl kiedy stanęła przy oknie. Wyciągnął z szafki koszule i czarne jeansy kierując się pod prysznic. Odetchnął kiedy zimny strumień uderzył go wyrywając tym samym z otępienia. Nie zamierzając przeciągać ubrał się i wyszedł.


-Gotowa? To chodźmy - zachęcił ją opuszczając pokój.


Tuż przed Wielką Salą słysząc głośne rozmowy swoim zwyczajem chwyciła go za rękę. Nic nie powiedział patrząc na ich splecione dłonie. Zajął miejsce obok niej prawie na samym końcu stołu. Mimo to zwracali uwagę,uczniowie szeptali między sobą i nie byli jedyni. Nauczyciele wymieniali zdziwione spojrzenia patrząc na dyrektorkę,która ich nie poinformowała. Widział jak Hagrid wstaje ale niemal natychmiast zostaje usadzony przez opiekunkę Gryffindoru. Granger nic nie je - zauważył zirytowany.


-Jeśli w tej chwili czegoś nie zjesz nakarmię cię na ich oczach i nie będę się przejmował-zagroził jej szeptem jednocześnie przysuwając do niej talerz z kanapkami i wetknął jej jedną do ręki. Swojej pozbył się kilkoma kęsami i mało nie zadławił się kiedy naprzeciwko nich na ławę zaczął wspinać się Lupin. Edmund czy jakoś tak, w każdym razie wcześniej na pewno nie wyglądał tak jak teraz.Nie miał blond oczu i niebiesko szarych oczu. Przypominał jego kopię.


-Podoba ci się ? -spytał chłopiec z wyczekiwaniem wbijając w Malfoya...no cóż,jego spojrzenie.


-Chyba nie powinno cię tu być-odparł przypominając sobie słowa Minerwy. Chłopiec potrząsnął ze zniecierpliwieniem głową.


-Nie zobaczy mnie...

-Jesteś pewien Edwardzie Lupin ? Tym razem odprowadzę cię osobiście i zadbam,żebyś już tam został-tym razem przyłapała go pani Hooch. Młody nie ma szczęścia stwierdził Draco,patrzą czy Hermiona reaguje na nowe osoby obok nich.


-Ja go odprowadzę - zaproponował Draco sam zdziwiony swoją propozycją.

-Zajmę się Hermioną- oświadczyła dyrektorka pojawiając się nagle obok nich i podnosząc ją z miejsca.


Draco chcąc nie chcąc ruszył przed siebie z dzieciakiem u boku. Ubrał się i zszedł do wyjścia gdzie miał na niego czekać Ted.Chłopak był już na miejscu w niezapiętej kurtce,czapce w rękach i na odwrót założonych rękawiczkach. A w okół nie było nikogo kto by to zrobił za niego. Blondyn przyklęknął zapiął mu kurtkę założył czapkę i poprawił rękawiczki. Nie bardzo wiedząc co zrobić z nieznośnym dzieckiem przypominał sobie co matki zazwyczaj robiły z takimi dziećmi...




-Możesz być inteligentny ale ja zaraz będę łysy. Możesz się nie trzymać -powiedział Draco do Teda siedzącego mu na karku,który od czasu do czasu zapominał się i chwytał go za włosy.


-Nie odpowiedziałeś mi. Czy podoba ci się mój wygląd.


Ślizgon westchnął słyszał,że dzieci zadają dużo pytań,ale nigdy nie zamierzał testować tego na sobie.


-To dziwne

-Dlaczego ?

-Bo wyglądasz jak mój syn - powiedział decydując się na szczerość. Nawet nie znał żadnego rodzicielskiego wybiegu na uciszenie go.

-To źle ? -spytał młody przechylając się do przodu,żeby spojrzeć Malfoy'owi w oczy.

-Właściwie sam nie wiem

-Więc będę tak chodził. Podoba mi się to.Masz hipogryfa ?

-Nie

-A psa ?

-Też nie

-Masz pracę ?

-Będę grał w Quidditcha

-Ożeniłeś się już ?

-Nie

-Hermiona nie jest twoją dziewczyną ? Ona mówi ?

-Kiedyś mówiła i potrafiła całkiem nieźle mi dogryzać jest najmądrzejszą czarownicą jaką znam.

-To skomplikowane

-Przyjdziesz jutro ?

-Co ? -autentycznie zdziwiony Ślizgon zwolnił kroku.


Hogsmeade niebezpiecznie się zbliżało,utwardzona ścieżka rozszerzała,a on miał jeszcze kilka pytań.

-Lubię cię,to przyjdziesz ?

-Okeey -potwierdził blondyn-Jak jest w tym domu ?

-Nudno-padła zdecydowana odpowiedź-Chciałbym mieć dom. Kiedyś kupię sobie dom i będe miał swój pokój.

-Niezły pomysł. Jaki to będzie dom ? -spytał bezwiednie Ślizgon

-Wesoły i duży i będe miał psa i konia i sowę,a najbardziej chciałbym smoka - wyartykuował niemal bez jednej przerwy.


Zatrzymali się przed wysokim pękatym domem. Sprawiał wrażenie raczej przyjaznego pomalowany jasnymi kolorami w oknach widoczne były palące się światła.

-To tutaj ? -upewnił się,a kiedy uzyskał twierdzącą odpowiedź zapukał.

Otworzyła mu czarownica z różdżką założoną za ucho.

-Lovegood ? -zszokowany mierzył ją wzrokiem.

Wielkie niebieskie oczy jasne włosy i promienny uśmiech,którym go obdarzyła zbił go z tropu


-Luna -poprawiła go delikatnie nie przestając się uśmiechać jakby spotkanie go było najlepsza rzeczą pod słońcem. Zaczął czuć się nieswojo pod tym spojrzeniem dlatego zdjął dzieciaka ze swojego karku i podał jego ręke dziewczynie

-Nawet nie zauważyliśmy kiedy zniknąłeś,biedna Margot mało nie dostała groszopryszczki ze strachu. Dzięki że go przyprowadziłeś.

Chłopak podszedł do Draco

-Nachyl się - powiedział robiąc proszący wyraz twarzy .

Arystokrata przewracając oczami spełnił wymaganie z ciężkim westchnieniem,ale nie mógł zatrzymać wpełzającego mu na usta uśmiechu, kiedy malec rzucił mu się na szyje.

Hermione znalazł w bibliotece pod czujnym okiem pani Pince,dopiero z nim poszła do pokoju. Kiedy zasnęła wyruszył na spacer po zamku. Jego kroki odbijały się cicho po pustych korytarzach wybijając rytm. Nogi same go prowadziły on tylko dał się im nieść. Ciemne korytarze z wpadającym gdzieniegdzie światłem księżyca nie ułatwiały drogi mimo to szedł na przód.Sam nawet nie pamiętał,że tęsknił do tego miejsca. Gdyby mógł chciałby to powtórzyć.


Stanął na szczycie Wieży Astronomicznej. Podszedł do krawędzi patrząc w dół i pozwalając żeby wiatr targał mu włosy. Słowa,które tu padły odbijały się echem w jego głowie. Severusie..błagam...Avada Kedavra!..przestańmy się oszukiwać...oni mnie zabiją..Avada Kedavra...muszę cie zabić..zrób to Draco..zrób. Wziął rozpaczliwy oddech zachłystując się powietrzem. Zacisnął dłonie na blance i cofnął się. Wiedział co nadchodzi. Przelatujące wszędzie zaklęcia, krew,martwe wygięte ze strachu twarze. Greyback z twarzą schlapaną krwią. Sceneria się zmieniła, patrzył jak ciotka torturuje Longbottomów razem z Crouchem. Czarny Pan karzący jego matkę,dotyk jego zimnej skóry bliskość czerwonych oczu. Dziewczyna wleczona przez Śmierciożerców,konający mężczyzna. Wrócił. Znów stał na Wieży. Koszmar jak to nazywał już dawno go nie nawiedzał. Potarł skronie i odetchnął głęboko żeby pozbyć się zapachu krwi i śmierci. Najlepszym pomysłem było udanie się do biblioteki,skoro nie mógł spać to poszuka czegoś co pomoże mu w uzdrowieniu Gryfonki. W rezultacie spędził pół nocy nad książkami jednak nie znalazł nic interesującego ani pomocnego,a na tą bibliotekę liczył najbardziej pomyślał przecierając oczy. Ostatnimi siłami doszedł do pokoju i po prostu padł na łóżko. Kolejny dzień nie przyniósł mu niczego Gryfonka odmówiła współpracy siadając pod jednym z drzew blisko jeziora z rozsypującą się niemal księgą w ręce. Sam też wziął Podrecznik psychologii,ale nic nie odpowiadało jej objawom. Zastanawiał się czy wziąć ją z sobą na obiecane spotkanie... Nie chciał jej znów zostawiać i właściwie wiedział,że jej nie zostawi. Słońce świeciło jasno,a wiatr owiewał ich delikatnym tchnieniem niestety zaniżając temperature. Lovegood nie robiła mu kłopotów i bez problemu pozwoliła mu na zabranie chłopca na spacer. Biegł przed nimi obserwowany przez Hermione.

-Hej,wracaj ! -krzyknął Draco za oddalającym się chłopcem.


Wspólnie weszli do Miodowego Królestwa,a na ustach Hermiony wykwitł blady uśmiech. Młody chyba też to zauważył,bo przybliżył się nieznacznie i wziął ją za ręke ciągnąc w dół. Nie stawiała oporu kiedy ją przytulił i nawet nie zwróciła uwagi na to,że jest cały czas czujnie obserwowana przez Draco. Może naprawdę jest lepiej ?

2 komentarze:

  1. Świetny blog ♡ I fajny w ogóle pomysł!!
    Coś po mało się dzieje :) Uśmiechnęła się. Czekam na następny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Brak słów... Nie wiem co napisać, aby je powtarzać swoich wcześniejszych komentarzy. Lecę czytać następne ;))
    Rosenatorka

    OdpowiedzUsuń